piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 3

- Anabell ! Schodź w tej chwili - krzyczał już nieźle wkurzony ojciec. Ostatni raz sprawdziłam czy zabrałam wszystkie rzeczy i zbiegłam na dół , gdzie czekali na mnie rodzice. Wszystkie moje bagaże były już w samochodzie , więc szybko usiadłam z tyłu i wsadziłam słuchawki do uszu. Nie chciałam rozmawiać z rodzicami , byłam na nich wściekła. Przez całą drogę się do nich nie odezwałam, w końcu dojechaliśmy na miejsce - na dworzec.Kiedy czekałam na przyjazd pociągu , rozglądałam się po budynku za Tommym , obiecał że przyjdzie , żeby się ze mną pożegnać , ale nigdzie go nie było. Czekałam do ostatniej chwili z nadzieją , że może jednak się pojawi. Obiecał. Przyjechał pociąg, a jego dalej nie było. Kilka razy próbowałam się do niego dodzwonić , ale miał wyłączony telefon.
- Anabell - chwyciła mnie za rękę mama , kiedy miałam już wsiadać do pociągu - Uważaj na siebie i pamiętaj że bardzo cię kochamy - pocałował mnie w czoło i puściła rękę. Myślałam że tata też coś powie , ale panował cisz. Chwyciłam ostatnią walizkę i weszłam do przedziału , w którym miałam siedzieć. Jeszcze raz wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer do chłopaka, ale oczywiście nie odbierał. Martwiłam się o niego. Bałam się że coś mu się stało. Nie raz wdał się w jakieś bójki i różnie to się potem kończyło. Postanowiłam zadzwonić do jego przyjaciele - Josha. Wybrałam jego numer i z nadzieją czekałam aż odbierze. Po kilku sygnałach usłyszałam jego głos.
- Taak ? - zapytał tak jakby właśnie się obudził a była już 11 godzina.
- Obudziłam cię ?
- Proszę cię mów ciszej - oho już wiedziałam co mu się stało.
- Widzę że ostro zabalowałeś. - powiedziałam tym razem ciszej.
- No troszkę , a w jakiej sprawie dzwonisz Bells ?
- Nie wiesz co się stało z Tommym ? Obiecał że się ze mną dziś spotka , a go nie było. Martwię się.
- Tommy nic ci nie powiedział ? - wydawał się zdziwiony.
- A co mi miał powiedzieć ?
- Zapraszałem was dwoję na imprezę wczorajszą , ale Tommy powiedział że się źle czujesz i przyszedł sam. Siedzi teraz na dole w salonie z niezłym kacem.
- Ymmm
- Nic ci nie powiedział prawda ?
- No nie... Dobra wiesz co ja muszę kończyć.  Zaraz jest kontrola biletów - wymyśliłam coś na szybko.
- No spoko , odezwij się jak dojedziesz na miejsca. Trzymaj się Bells.
- Cześć - powiedział i rozłączyłam.
Byłam taka zła. Jak on mógł mi to zrobić. Przecież obiecał! No tak , ale on nigdy nie dotrzymuje obietnic. Czego mogłam się po nim spodziewać. Wolał się zabawić niż się ze mną pożegnać. Gdybym nie zadzwoniła do Josha i nie dowiedziała się prawdy , pewnie wymyśliłby jakąś bajeczkę. Josh zawsze mówił mi prawdę, nie raz dowiedziałam się od niego że mój chłopak lizał się z jakąś laską , ale ja głupia zawsze mu wybaczałam. Już na samym początku polubiłam Josha. Był inny od wszystkich. Lubił się zabawić , ale to chyba jak każdy. Zawsze mogłam na niego liczyć , gdy pokłóciłam się z Tommym. Odkąd zmieniłam towarzystwo nie miałam żadnych przyjaciółek , spędzałam czas z Tommym i jego kumplami.
Obudziłam się , gdy pociąg właśnie zatrzymywał się na dworcu w Londynie. Na myśl że za chwilę zobaczę siostrę , moje serce zaczęło szybciej bić. Tylko Ash , była moją prawdziwą przyjaciółką , zawsze mogłam powiedzieć jej o wszystkim. Kiedy wyjechała na studia nasz kontakt się urwał , ale miałam nadzieje że teraz to nadrobimy. To był jedyny plus , pobytu tutaj. Razem z moimi walizkami wygramoliłam się z pociągu.
Kiedy wysiadłam , postawiłam bagaże na podłodze i zaczęłam się rozglądać za siostrą.
- No hej ! - usłyszałam dobrze znany mi głos. Odwróciłam się i zobaczyłam śliczną blondynkę.
- Boże Ash - rzuciłam się na starszą siostrę i mocną ją przytuliłam.- Tęskniłam za tobą.
- Ja za tobą też Ana - Tylko ona mnie tak nazywała. Blondyna wyciągnęła mnie na długość jej rąk i obejrzała mnie z góry na dół - Ale ty się zmieniłaś. Inaczej się ubierasz i mocniej się malujesz. Pamiętam jak jeszcze niedawno , chodziłaś w spódniczkach i sukienkach , a twoim ulubionym kolorem był różowy - zaśmiała się.
- Ughh nawet mi nie przypominaj.
- hahah dobra dawaj te walizki i jedziemy do domu.
Każda z nas chwyciła za jedną z walizek i ruszyłyśmy w stronę samochodu. Zapakowałyśmy wszystko w bagażniku i wsiadłyśmy do środka.
- Wieeec ? Co zrobiłaś tym razem , że rodzice wysłali cię do mnie ? - zapytała ciekawa siostra.
- Pewnie i tak ci już o wszystkim opowiedzieli , więc po co mam mówić drugi raz ? - odpowiedziałam oschle , za co już po chwili byłam na siebie zła. Nie chciałam być taka dla siostry.
- Chciałabym usłyszeć twoją wersje.
- Mój dyrektor. Strasznie mnie denerwował , co chwilę miał do mnie jakieś pretensje , nawet jeśli nic nie zrobiłam. A to miałam nieodpowiednie ubranie , a to zły makijaż , co chwilę coś na mnie znajdował. Nie było dnia żebym nie wylądowała na dywaniku u dyrektora. Oczywiście on musiał wybrać najgorszy sposób wzywania mnie. Cała szkoła musiała słyszeć jak mnie woła. Prawie każdego tygodnia musiałam zostawać po szkole i coś robić. Najczęściej sprzątałam w szkole...
- Dlaczego nie powiedziałaś nic rodzicom ?
- To by i tak nic nie dało. Oni by mi nie uwierzyli. To dyrektor zawsze ma racje , nie ja. Razem z Tommym mieliśmy tego wszystkiego dosyć i chcieliśmy mu zrobić mały kawał. Więc jednej nocy włamaliśmy się do szkoły i wymalowaliśmy jego gabinet czerwoną farbą. - Kiedy skończyłam mówić , Ashley zaparkowała samochód na podjeździe malutkiego , acz uroczego domku. Już po chwili zobaczyłam z domu wybiegł
radosny chłopak o brązowych włosach. Podbiegł do auta i otworzył drzwi mojej siostrze , a następnie cmoknął ją szybko w usta. Był to zwykły pocałunek , a ja jej tego zazdrościłam. Tommy nigdy mnie nie całował z taką czułością. Wysiadłam z samochodu i zaczęłam wyciągać moje walizki z bagażnika. Brunet znalazł się obok mnie i położył swoją dłoń na moich.
- Zostaw , ja się tym zajmę .
- Dzięki.
- Tak w ogóle ot to jestem Louis , a ty to zapewne Anabell.
- Po prostu Bells , albo Ana. Nie przepadam jak ktoś mówi do mnie Anabell.
- Niech będzie Bells. - Powiedział i uśmiechnął się do mnie. Pierwszy raz od dawna był dla mnie tak miły. Czułam że komuś na mnie zależy. Ash podeszła do mnie i chwyciła mnie za rękę.
- Zobaczysz spodoba ci się tutaj- wyszeptała mi do ucha - Chodź pokażę ci dom. - pociągnęła mnie za rękę do środka.
- Zayn !- krzyknął Louis , kiedy zamknął za sobą drzwi. Kiedy owy chłopak schodził po schodach ja z Ash , weszłyśmy do kuchni.
- Co się stało ? O ! Widzę że przyjechała już ta smarkula. - No to już wiem że będę miała wroga w tym domu. No cóż , nie mogło być kolorowo.
- Ciszej ! - upomniał go Brunet.
Siostra pokazała mi kuchnię i salon , a potem wróciłyśmy do przedpokoju gdzie stał Louis z Zayna jak dobrze pamiętam. Chłopak był bardzo przystojny. Dzięki kruczo-czarnym włosom ,kilku dniowym zaroście i tatuażami na rękach  wyglądał niezwykle seksownie. Chłopak podszedł do mnie i wyciągnął rękę przedstawiając się.
- Zayn.
-Smarkula - prychnęłam i wyminęłam go idąc w stronę Louisa - Mógłbyś mi pokazać mój pokój? - Chłopak popatrzył na mnie ze zdziwieniem w oczach , jakby nie dowierzał , że tak się zachowałam w stosunku do Bruneta.
- Yyy jasne , chodź.
- Idiotka - usłyszałam jeszcze szept Zayna. Teraz już była pewna że między nami będzie się toczyła wojna.

2 komentarze:

  1. supcio :) Pozdro ;***/ Lovciak

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezuuu! To jest genialne! Strasznie ciekawi mnie co będzie dalej. Hahahahah a ta ostatnia scena jak Zayn sie przedstawiał jest poprostu świetna!

    OdpowiedzUsuń